Skandaliczna decyzja i oszustwo w walce Marcina Helda z Joe Lauzonem na UFC Fight Night 103
- Kategoria: Newsy
- Opublikowano: poniedziałek, 16, styczeń 2017
Takiego obrotu sprawy chyba nie spodziewał się nikt z widzów w hali Talking Stick Resort Arena w Phoenix, gdzie odbyła się gala UFC Fight Night 103 w momencie ogłaszania werdyktu w walce polskiego zawodnika Marcina Helda (22-6 MMA, 0-2 UFC) z Amerykaninem Joe Lauzonem (27-12 MMA, 14-9 UFC). Oczywiście nikt poza dwoma z trójki sędziów, którzy ordynarnie "wydrukowali" werdykt i pozbawili wydawało się wszystkim pewnego zwycięstwa Polaka!
Tak skandalicznego werdyktu punktowego dawno chyba na arena UFC nie oglądano. I nie jest to twierdzenie "zawsze skrzywdzonych Polaczków", jak czasem nas określają inne nacje a czasem i my sami. Tym razem po prostu zwycięstwo należało się Heldowi jak przysłowiowa "psu micha". Dość powiedzieć, że szalenie skonsternowany tą decyzją był sam zwycięzca Joe Lauzon.
Przebieg pojedynku podkreślał dominację Polaka przez całą walkę pomijając początek kiedy to Lauzon przy siatce zadał kilka ciosów łokciem z góry w głowę Polaka. Inna kwestia że były bite na pograniczu przepisów z tzw. godziny 12 na 6.00 w tył głowy. Polak przetrzymał to bombardowanie i zdobywał przewagę z minuty na minutę. Jedyna akcja Lauzona, która była groźna to moment, gdy z dołu zdoła założyć dźwignię na ramię tzw. balachę, ale po chwili Held wybronił się z zagrożenia w pierwszej rundzie. Na siłę można było jedynie pierwsze starcie zapunktować lauzonowi. Pozostałe dwa bezdyskusyjnie należały do Marcina Helda.
Polak zdominował pojedynek zapaśniczo, świetnie sprowadzając rywala i kontrolując pozycję. Także w stójce radził sobie nadspodziewanie dobrze a Amerykanin zanotował zaledwie kilka pojedynczych trafień. Nie zostawały one bez odpowiedzi Polaka a obrotowy łokieć Helda nabił spore limo Lauzonowi. Koniec walki gdy Held zapinał ekwilibrystyczne duszenie nogami po świetnej akcji pokazał kto rządził w oktagonie. Niestety, sędziowie nie byli sprawiedliwi poza jednym, który dał wysoką przewagę Helda w stosunku 30-27. W tej sytuacji należy zapytać po co w ostatnim czasie usprawniano przepisy i punktację walk skoro można tak chamsko oszukać zawodnika?
Ta walka była ważna, bo Held zanotował już jedną porażkę i druga zagraża jego bytowi w UFC. Zaznaczmy, że Polak to jeden z największych talentów nie tylko polskiego MMA, ale i światowego w kategorii lekkiej. Wydawało się, że przejście z Bellatora do UFC będzie dobrym krokiem w jego karierze na rozwój której czekają fani w Polsce i także Europie. Niestety przy takich oszustwach sędziowskich ta kariera może się zatrzymać i zasadne jest pytanie o sens brania udziału w takich walkach, gdzie sędziowanie przywodzi na myśl "azjatyckie werdykty" jakie widywaliśmy na egzotycznych arenach i galach. Po prostu brak słów na takie praktyki.
Tak skandalicznego werdyktu punktowego dawno chyba na arena UFC nie oglądano. I nie jest to twierdzenie "zawsze skrzywdzonych Polaczków", jak czasem nas określają inne nacje a czasem i my sami. Tym razem po prostu zwycięstwo należało się Heldowi jak przysłowiowa "psu micha". Dość powiedzieć, że szalenie skonsternowany tą decyzją był sam zwycięzca Joe Lauzon.
Przebieg pojedynku podkreślał dominację Polaka przez całą walkę pomijając początek kiedy to Lauzon przy siatce zadał kilka ciosów łokciem z góry w głowę Polaka. Inna kwestia że były bite na pograniczu przepisów z tzw. godziny 12 na 6.00 w tył głowy. Polak przetrzymał to bombardowanie i zdobywał przewagę z minuty na minutę. Jedyna akcja Lauzona, która była groźna to moment, gdy z dołu zdoła założyć dźwignię na ramię tzw. balachę, ale po chwili Held wybronił się z zagrożenia w pierwszej rundzie. Na siłę można było jedynie pierwsze starcie zapunktować lauzonowi. Pozostałe dwa bezdyskusyjnie należały do Marcina Helda.
Polak zdominował pojedynek zapaśniczo, świetnie sprowadzając rywala i kontrolując pozycję. Także w stójce radził sobie nadspodziewanie dobrze a Amerykanin zanotował zaledwie kilka pojedynczych trafień. Nie zostawały one bez odpowiedzi Polaka a obrotowy łokieć Helda nabił spore limo Lauzonowi. Koniec walki gdy Held zapinał ekwilibrystyczne duszenie nogami po świetnej akcji pokazał kto rządził w oktagonie. Niestety, sędziowie nie byli sprawiedliwi poza jednym, który dał wysoką przewagę Helda w stosunku 30-27. W tej sytuacji należy zapytać po co w ostatnim czasie usprawniano przepisy i punktację walk skoro można tak chamsko oszukać zawodnika?
Ta walka była ważna, bo Held zanotował już jedną porażkę i druga zagraża jego bytowi w UFC. Zaznaczmy, że Polak to jeden z największych talentów nie tylko polskiego MMA, ale i światowego w kategorii lekkiej. Wydawało się, że przejście z Bellatora do UFC będzie dobrym krokiem w jego karierze na rozwój której czekają fani w Polsce i także Europie. Niestety przy takich oszustwach sędziowskich ta kariera może się zatrzymać i zasadne jest pytanie o sens brania udziału w takich walkach, gdzie sędziowanie przywodzi na myśl "azjatyckie werdykty" jakie widywaliśmy na egzotycznych arenach i galach. Po prostu brak słów na takie praktyki.